wtorek, 21 października 2014

Inni i ja

Czasami mam wrażenie, że spotykamy ludzi w konkretnym momencie, w konkretnym celu. Tylko od nas zależy, jak to wykorzystamy.
Ciemne chmury nad moją głową chwilowo się rozjaśniły. Za sprawą dwóch osób, które poznałam ostatnio.
Dały mi do zrozumienia, że nie jestem sama w swoich słabościach.
Może zabrzmi to dość okrutnie dla innych, którzy także mnie wspierają w mojej walce, ale tak. Czuję się samotna.
Mimo, że wiem, że mam przyjaciółki, do których mogę zadzwonić i się wygadać, czasami to nie wystarcza, żeby przeskoczyć dołek. Czasem potrzeba czegoś innego. I te dwie osoby mi to dały.
Im jestem starsza tym jestem bardziej asertywna, wybiórcza, jeśli chodzi o ludzi. Przestaję się przejmować, co sobie pomyślą, czy będą mnie lubić.
Mój wyjazd za granicę mocno przetrzebił grono moich znajomych. Mam znajomych i przyjaciół, z którymi utrzymuję kontakt, są też tacy, z którymi rzadko rozmawiam, ale wiem, że jakby co, to mogę na nich liczyć. Reszta jest po prostu ludźmi, których znam.
W sumie to jest też tak, że sama się odsunęłam od większości. Nie chciałam, żeby oglądali, co się ze mną dzieje... z różnych powodów. Mam wrażenie, że trochę zdziczałam. Na imprezach, w centrach handlowych, miejscach, gdzie jest dużo ludzi, wręcz gęsto, czuję się bardzo źle. Dopada mnie lekka panika i muszę zazwyczaj wyjść. Nie wiem dlaczego.
Z jednej strony czuję się samotna, a z drugiej stronię od ludzi...
Dzisiaj idę do kina. To dla mnie duże przeżycie, bo rzadko mam okazję 1. pójść do kina, 2. wyjść wieczorem z koleżanką. Czuję lekki niepokój, ale mam nadzieję, że uda mi się go przezwyciężyć.
Jakoś mam takie przeczucie, że jak wyjdę, to już będzie dobrze. Będzie lepiej. Że ruszę do przodu. Bardzo tego chcę. Mam dość bycia swoim największym problemem. Nie chcę być ciągle przeciwko sobie.
Mam duże plany do zrealizowania. Miałam zacząć ostro od poniedziałku, ale znowu sama sobie stanęłam na drodze do sukcesu...
Na szczęście jest lepiej. I mam nadzieję, że w końcu tak zostanie...

poniedziałek, 20 października 2014

Hello darkness, my old friend...

Muszę wrócić do pisania.
Znowu jest gorzej.
Nie ogarniam się w ogole.
Zmuszam się, żeby to teraz pisać.
Dzisiaj wygrała znowu moja rzeczywistość. Nie ja. Kiedy zacznę wygrywać ja? Mam do wygrania swoje życie... Staram się nie poddawać, ale wieczory są najtrudniejsze... Tak łatwo wtedy myśleć, co by było gdyby...